Z pamiętnika nurka bardziej technicznego

pl.rec.nurkowanie


Zacząłem kompletować sprzęt, na razie zrobiłem sobie profesjonalnego stage'a z rury pcv wypełnionej betonem i suchacz z prochowca. Przeczytałem też o zaletach twina i w związku z tym dorobiłem drugą butlę w ten sam sposób jak stage'a. Mainfold wykonałem z gasrurki, a zawory kupiłem w hydraulicznym i zabetonowałem. Musiałem też kupić srebrzankę, bo okazało się, że jak noszak pod twina to tylko płyta. Na początku jak wszedłem do wody, to trochę byłem przeciążony, ale udało mi się wyczołgać na brzeg, zrobiłem więc worek do backplate'a z nadmuchiwanej kaczki i nylonowej torby na zakupy - tutaj nie mogłem iść na żaden kompromis - dwupowłokowy worek to podstawa. Kolejne nurkowanie było już super, faktycznie, żaden sprzęt rec nie jest w stanie zapewnić takiego komfortu. Szczególnie polecam backplate - to normalnie różnica klas w porównaniu z tymi plastikowymi badziewiami z jacketów rec. Jedyny problem na teraz to kolor sprzętu, ostatecznie jestem nurkiem Hogarthian, ale to powinna załatwić puszka czarnego spreju. Prochowiec z którego mam suchy, jest zrobiony z zielonego ortalionu, ale to załatwię farbką do pisanek, na parę nurkowań wystarczy. Muszę się z tym wyrobić do przyszłego tygodnia, bo jadę na wraki i nie można siać wiochy. Musze jeszcze zrobić sobie plastik, bo bez tego to podobno mogą nie wziąć na rejs - właśnie znalazłem manuala do robienia plastiku na www.plastik.org. Swoją drogą, to straszne, jak ludzie po kursie w PADI nurkują na wrakach. Plastik zrobię sobie CMAS, najlepszy byłby GUE, tylko nie wiem jak wygląda - muszę się dowiedzieć czy tez ma być cały czarny, czy litery jednak innego koloru. Chcę też do tego czasu wyrobić sobie "wzrok bazyliszka", to podobno niezbędne w tym sporcie, tylko mam problem w pobliskim zoo nie maja bazyliszków a całe przeszukałem, więc nie wiem co właściwie mam ćwiczyć. Tak czy inaczej na wraki chyba nie pojadę, bo okazało się że większość to leży tak do 70m, co za badziewie rekord głębokości to ponad 700m, przecież 70m to dla totalnych OWD zaraz po kursie, trzeba zacząć budować własny wrak tylko Bałtyk trochę płytki...

Niestety z wraków na razie nici, co prawda jeden kumpel już jest w stanie odpowiednim, w dodatku na dnie, ale niestety nie Bałtyku.

Postanowiłem więc potrenować trochę na płytszych wodach, tak dla przyjemności. Ale znowu zabrakło mi sprzętu, bo do tego to trzeba koniecznie NITROX użyć, a ja jakoś nie pomyślałem o automacie na tą okazję. Parę lat temu to nie było by problemu, ruskie się wycofywali, to super automat AK-47 za litra wódki można było dostać, a teraz?

Nie zrażony początkowymi trudnościami wziąłem się do blendowania tego nitroxu. Jako składników postanowiłem użyć rozpuszczalnika nitro i Vanish Oxy Żel. Jak zacząłem mieszać to mrówki faraona stwierdziły, że w takich warunkach nie będą mieszkać i się wyprowadziły, ale przecież wiem, że to jest lepsze od powietrza, a za mrówkami tez nie przepadam. Kolejny problem to analiza mieszanki, z tym jest spory problem, jak się nie ma analizatora. Całe szczęście, że jeszcze młoda pora i pod sklepem złapałem pana Kazia znanego wielbiciela i konesera wszystkiego co ma procenty. Pan Kaziu jak pociągnął spory łyk to na chwilę padł na ziemię (pewnie nie zachował czystości tlenowej). Jak się ocknął, to stwierdził, że mój nitrox wali po głowie lepiej niż wóda i chyba tez zacznie nurkować. Ocenił moc mieszanki na 40%.W trakcie mieszania wpadłem na pomysł jak zrobić automat. Z piecyka w łazience wymontowałem reduktor ipodłączyłem. Niestety nitrox zżarł membranę. Wtedy nastąpiło olśnienie - na etykiecie od Vanish'a przeczytałem "Można używać w odkurzaczach piorących". Wytargałem taki z szafy i podłączając oba końce rury uzyskałem urządzenie o obiegu zamkniętym tzw. rebreather (zdania co do używania takich są podzielone, ale uznałem, że mogę sobie pozwolić na takie ryzyko) nie będę też zabierał twina na te 15 metrów co by nie kłuć w oczy tych po kursach podstawowych. Swoją drogą muszę napisać do vanish'a, że powinni robić pudełka czarne, a nie różowe bo to wiocha. Kolejnym odkryciem tego dnia była książka z bajkami i uwaga, ilustracją z bazyliszkiem! Szczęście mi sprzyjało, a podobno do rebreathera spojrzenie takie jest bardziej potrzebne niż do zwykłego twina. Ucieszony zacząłem trenować przed lustrem, ale szybko skończyłem, bo z opisu w książce wynikało, ze to może być niebezpieczne, a jak wiadomo w kwestii bezpieczeństwa żadnych kompromisów. Trochę zmartwiony udałem się na zasłużony wypoczynek.

Pozdrawiam Piotr