Czy automat oddechowy można zalać wodą?

patenty i patenciki


Jak uszkodzić automat pod wodą? Taki wątek znalazłem na grupie dyskusyjnej pl.rec.nurkowanie. Sadząc po ilości i jakości odpowiedzi, temat jest bardzo ciekawy, i budzi szereg kontrowersji.

Uszkodzenie automatu a dokładniej zalanie automatu wodą, może wystąpić w wielu przypadkach, np: w trakcie zamiany automatów na butli depozytowej czy dekompresyjnej. Temat jest ważny, postaram się więc go dokładnie omówić. Informacje zawarte poniżej mogą być ciekawą lekturą nie tylko dla nurków technicznych, ale również nurków rekreacyjnych.

Podczas nurkowania z wieloma butlami (stage'ami), może dojść do awarii jednego z automatów. Co robić w takiej sytuacji?

Postaram się odpowiedzieć na następujące pytania:

  1. Jak często dochodzi do awarii automatu i z jakiej przyczyny?
  2. Czy można automat sprawny wkręcić pod wodą w miejsce uszkodzonego i liczyć na to, że będzie działał?
  3. Czy automat po zamianie jest bardziej narażony na zamarzanie?
  4. Jak taki manewr wykonać by mieć szansę na działanie automatu?
  5. Jakich należy się spodziewać uszkodzeń?
  6. Który typ automatu taki manewr lepiej zniesie (tłokowy, membranowy itd)?
  7. Czy zalany w takiej sytuacji manometr jest do naprawy czy należy go położyć za szkłem na pamiątkę przygody?
  8. Jak postępować z automatem po zalaniu.
  9. Czy kiedy automat podaje wodę, warto rozkręcić drugi stopień aby to naprawić?

1. Jak często dochodzi do awarii automatu i z jakiej przyczyny?

Praktycznie awarie automatów oddechowych uniemożliwiające oddychanie nie zdarzają się, automat to prosta konstrukcja, posiadająca tylko kilka ruchomych części, działająca niezawodnie. W przypadku uszkodzenia mamy raczej do czynienia z wyciekiem gazu niż zablokowaniem przepływu. Wszystko to tyczy się oczywiście automatów prawidłowo serwisowanych (najlepiej corocznie). Wspomnę tu również o niezbędnej prewencji, znanej każdemu nurkowi technicznemu - chodzi o tzw. "test bąbli" - przed zanurzaniem sprawdzamy czy z automatu nie ma wycieku gazu, sprawdzamy również czy automat poddaje prawidłowo, wykonując 2-3 wdechy - wszystkie czynności wykonujemy kilka centymetrów pod powierzchnią wody. Próba oddychania powinna pozwolić zdiagnozować czy automat jest w pełni sprawny i można z niego oddychać (sprawdzamy: czy nie ma w środku, kamyczków, muszelek, ślimaków, liści i innych ciał obcych; sprawdzamy czy automat nie podaje wody na skutek podwinięcia się zaworku wydechowego lub uszkodzenia membrany).

Jednak awarie się zdarzają, praktycznie zawsze winien jest użytkownik (nurek), który niewłaściwym postępowaniem doprowadził do awarii. I tak może dojść do:

2. Czy można automat sprawny wkręcić pod wodą w miejsce uszkodzonego i liczyć na to, że będzie działał?

Bez problemu, automat nie jest z cukru, zalanie wodą słodką czy słoną nie spowoduje problemów, z całą pewnością będzie działał poprawnie do końca nurkowania. Samo "zamoczenie" nie jest szkodliwe, problem stanowią związki pozostające w automacie po odparowaniu wody (węglan wapnia i związki soli). Mogę one powodować w długotrwałym okresie czasu korozję mosiężnych części oraz szybsze zużywanie się o-ringów. Wniosek jest więc jest prosty - woda słona jest znacznie bardziej szkodliwa dla naszego automatu niż woda słodka.

Automat powinien trafić do serwisu w celu oczyszczenia, nie koniecznie następnego dnia, może to być po skończonym wyjeździe, jednak bezzwłocznie, kiedy zakończymy nurkowania, chyba że sami dokonamy oczyszczenia, o czym w dalsze części. Kiedy automat działa prawidłowo, może być dalej używany do nurkowania (jeżeli mamy jakiekolwiek wątpliwości oddajemy automat od razu do serwisu). Nie znam przypadku aby "zalany" automat oddechowy odmówił współpracy.

Bardzo ważne jest, aby przy zamianie automatów pod wodą nie zgubić o-ringu na gnieździe automatu, co w konsekwencji spowoduje niemożność prawidłowego doszczelnienia między zaworem butli a automatem. Wymiana powinna być dokonywana bardzo spokojnie, nie należy odkręcać automatu na siłę. Przed tą czynnością należy zakręcić zawór butli i dokładnie odpuścić ciśnienie z automatu. Najprościej można to wykonać naciskając by-pass na drugim stopniu. Najmniej zalejemy automatu wodą, kiedy odpuścimy ciśnienie - oddychając z automatu przy zakręconej butli. To jaką metodę wybierzemy zależy od nas.

3. Czy automat po zamianie jest bardziej narażony na zamarzanie?

Tak, bo należy zawsze zakładać, że do automatu, głównie pierwszego stopnia dostanie się woda, która co prawda po rozpoczęciu korzystania z automatu przepłynie przez wąż średniego ciśnienia do drugiego stopnia, z którego zostanie usunięta. Część wody jednak zostanie w różnych zakamarkach a jak wiemy przy niskiej temperaturze, jaka powstaje w trakcie redukcji ciśnienia woda potrafi zamarznąć.

Na zamarznięcie automatu narażeni jesteśmy tylko jeżeli nurkujemy w zimnej wodzie. W Morzu Czerwonym na pewno nie musimy się tym problemem martwić, niezależnie ile będzie wody i tak nie uda się zamrozić automatu. Problemy powstają w wodzie o temperaturze 10°C lub zimniejszej. Spokojne długie wdechy powinny rozwiązać problem, wiadomo powszechnie, czym bardziej nerwowo oddychamy tym prawdopodobieństwo zamarznięcia automatu jest większe. O zamarzaniu automatów już pisałem więc aby się nie powtarzać odsyłam do strony zamarzanie automatów oddechowych, należy poczytać o zamarzaniu wewnętrznym.

4. Jak taki manewr wykonać by mieć szansę na działanie automatu?

Jak pisałem wcześniej automat będzie działał prawidłowo, więc teoretycznie nie musimy nic robić. Starajmy się jednak nie naciskać by-passa na drugim stopniu zanim nie przykręcimy automatu do butli i nie odkręcimy zaworu, unikniemy w ten sposób zalania węża średniego ciśnienia. Jeżeli wąż został zalany przy zdejmowaniu automatu z innej butli nie musimy się już niczym przejmować.

5. Jakich należy się spodziewać uszkodzeń?

Uszkodzenia mogą powstać tylko w długim okresie czasu, będzie to osad na wewnętrznych elementach automatu, oraz korozja powierzchniowa elementów mosiężnych niezabezpieczonych warstwą ochronną. Szybszemu zużyciu i starzeniu, ulegną o-ringi mające styczność z ruchomymi elementami. Wszystko to może spowodować wzrost oporów oddechowych automatu i to jest naszym największym problemem. Jeżeli na skutek korozji ulegną uszkodzeniu powierzchnie gniazd o-ringów dojdzie do nieszczelności i niezbędna będzie wymiana niektórych elementów automatu na nowe, co wiąże się z dodatkowymi kosztami.

6. Który typ automatu taki manewr lepiej zniesie (tłokowy, membranowy itd)?

To bardzo ciekawe pytanie. Ogólna opinia mówi, że lepsze są automaty tłokowe! Dlaczego? Nie wiem. Zastanówmy się wspólnie, które elementy są bardziej narażone na działanie wody i związków w niej zawartych.

Jak wszyscy wiemy automat oddechowy składa się z dwóch stopni, stopnia pierwszego oraz drugiego. Drugie stopnie mają taką sama budowę niezależnie czy pierwszy stopień jest tłokowy czy membranowy, więc nie można rozważać wpływu stopnia drugiego na odporność automatu na zalanie wodą. Oczywiście drugie stopnie są bardzo różne, najprostsza konstrukcję posiadają rozwiązania bez odciążenia, te z odciążeniem są bardziej skomplikowane i z tego powodu bardziej podatne na uszkodzenia. Nam pozostaje rozważyć tylko zachowanie pierwszego stopnia.

Jak było to już kilkakrotnie powiedziane, woda nie wpływa negatywnie na automat oddechowy po za zwiększeniem prawdopodobieństwa zamarznięcia. Niekorzystny wpływ wywierają związki zawarte w wodzie - sole mineralne i związki wapnia. Osadzanie się soli w automacie może powodować:

  1. korozję korpusu i elementów konstrukcyjnych - dobre zabezpieczenie elementów mosiężnych przez chromowanie czy niklowanie eliminuje ten problem, następuje osadzanie się związków chemicznych na warstwie ochronnej,
  2. zablokowanie automatu - tylko w sytuacji kiedy automat jest nieużywany przez dłuższy czas,
  3. uszkodzenia o-ringów pracujących z elementami ruchomymi - zwiększone tarcie
  4. uszkodzenie o-ringów będących w spoczynku - w bardzo długim okresie czasu (kilka lat)
  5. ograniczenie przepływu na filtrze zanieczyszczeń

Poniżej zamieściłem schematy automatów oddechowych tłokowych i membranowych z zaznaczonymi elementami szczególnie narażonymi na uszkodzenie. Kolorem niebieskim zastały zaznaczone miejsca które ulęgną zalaniu wodą, kolorem czerwonym elementy w największym stopniu narażone na uszkodzenia.

Schemat pierwszego stopnia automatu oddechowego membranowego z odciążeniem Aqualung Impuls. Elementy wpływające na pracę automatu to filtr zanieczyszczeń, kanalik odciążenia, o-ring w układzie odciążenia. Najbardziej newralgiczny element to kanalik odciążenia, jego zatkanie może spowodować utratę odciążenia i wzrost oporów oddechowych. Zabrudzenie o-ringu spowoduje jego szybsze zużycie.

Powyżej przekrój automatu tłokowego niedociążonego firmy Scubapro MK2. Prosta konstrukcja produkowana od wielu lat, powszechnie używana w bazach nurkowych ze względu na niska cenę i bardzo wysoką niezawodność.

7. Czy zalany w takiej sytuacji manometr jest do naprawy czy należy go położyć za szkłem na pamiątkę przygody?

Uszkodzenie manometru jest trudne do przewidzenia, w zasadzie w większości przypadków nie powinien zbytnio ucierpieć, chodź są możliwe sytuacje, w których w dłuższym okresie czasu przestanie spełniać swoja rolę. Nieprawidłowe działanie manometru nie wystąpi od razu, będzie następować powoli lub nie wystąpi wcale.

Rozumiem że mówiąc o manometrze mamy na myśli dwa elementy, wąż wysokiego ciśnienia HP oraz sam manometr. Wąż wysokiego ciśnienia nie powinien być zalany wodą, chroni go przed tym kalibrowany otworek umieszczony na wejściu do węża. Manometr z wężem połączony jest obrotowo i można go w tym miejscu rozkręcić. Wodę z węża usuwamy "przedmuchując" go. "Przedmuchanie" węża najprościej wykonać, kiedy jest on przykręcony do automatu. Trzymamy ręką wolny koniec (aby nas nie uderzył, jak odkręcimy gaz) i odkręcamy zawór butli.

Manometr ustawiamy w pozycji pionowej i pozostawiamy do wyschnięcia.

8. Jak postępować z automatem po zalaniu.

Najgorsze co możemy zrobić, to pozostawić taki automat na kilka tygodni do przeschnięcia. Mamy wtedy 100% pewności, że wszystkie związki chemiczne które dostały się wraz z wodą (związki soli oraz wapnia) osadziły się na elementach naszego automatu, powodując korozję oraz uszkodzenia o-ringów.

Najbardziej właściwe wydaje się oddanie automatu do serwisu, ale jest to rozwiązanie najdroższe i nie zawsze potrzebne. Kilka czynności możemy wykonać samodzielnie, nie są one zbyt trudne i z pewnością nie sprawią nam problemu.

Celem naszego działanie będzie usunięcie maksymalnej ilości wody z pierwszego stopnia. W tym celu należy wykręcić wszystkie zaślepki z portów oraz odkręcić wszystkie węże. Przydadzą się klucze imbusowe 5mm i 6mm oraz klusze płaskie 14mm, 15mm lub 16mm. Tak przygotowany pierwszy stopień podłączamy do butli i odkręcamy i zakręcamy kilkakrotnie zawór. Najlepiej kilkakrotnie 4-6 razy. Po tej czynności obracamy korpus automatu o 180° aby woda miała możliwość wypłynąć z pozostałych miejsc i czynność "przedmuchiwania" powtarzamy.

Wszystkie zaślepki portów oraz końcówki węży można umyć słodka wodą. Skręcamy całość dopiero po wyschnięciu. Korpus pierwszego stopnia również można przemyć słodką wodą a następnie przedmuchać powietrzem jak to zostało opisane powyżej.

9. Czy kiedy automat podaje wodę, warto rozkręcić drugi stopień aby to naprawić?

Generalnie jestem przeciwnikiem takich ćwiczeń, co wcale nie znaczy, że nigdy tak nie robimy. Wszystko zależy od tego, jakiego rodzaju nurkowania prowadzimy. Jeżeli jesteś ekstremalnym nurkiem jaskiniowym, nurkujesz na duże odległości, używasz wielu butli depozytowych, to nie czytaj reszty strony, uwagi tu zawarte Ciebie nie dotyczą, pewnie zresztą wiesz, że prościej przekręcić cały automat niż bawić się w jego rozkręcanie (można również przekręcić cały drugi stopień). Ale jeżeli nurkujesz poza jaskiniami w przestrzeniach otwartych (odwrotność przestrzeni zamkniętych) przeczytaj wszystko uważnie, dowiesz się dlaczego nie warto ćwiczyć namiętnie rozkręcania drugiego stopnia pod wodą.

Pierwszy powód to taki, ze prościej jest skorzystać z wyuczonych procedur - w nurkowaniu rekreacyjnym w razie problemów można się wynurzyć, w nurkowaniu technicznym można zmienić automat na zapasowy lub przejść na gaz dekompresyjny. W grę oczywiście wchodzą wszystkie procedury dzielenia się gazami - oddychanie z alternatywnego automatu, s-drill.

Dodatkowo wypada powiedzieć, nie wszystkie drugie stopnie można rozkręcić bez specjalistycznych narzędzi ( nie chodzi o rozkręcenie całego automatu a tylko o umożliwienie dostępu do membrany i zaworu wydechowego). Więc pierwszy problem: należy posiadać automat dający się rozkręcić rękami.

A teraz wróćmy do tematu. Należy zadać sobie dwa pytania:

  1. Co możemy naprawić w drugim stopniu automatu?
  2. Czy można było tego uniknąć?

Drugie pytanie jest nawet ważniejsze, bo jak mówią lekarze "lepiej zapobiegać niż leczyć". W zasadzie naprawić możemy dwa elementy: zawór wydechowy i membranę.

Zawór wydechowy może się podwinąć i podawać wodę, ale aby to naprawić nie musimy rozbierać drugiego stopnia. Dużo prościej jest zatkać palcami "wąsy" i nacisnąć przycisk dodawczy, wszystkie zanieczyszczenia powinny wylecieć, można również zdemontować "wąsy" zrywając je, mamy wtedy bezpośredni dostęp do zaworu. Po nurkowaniu włożymy "wąsy" na swoje miejsce (w najgorszym razie kupimy nowe).

Teraz czas na membranę. Tu w zasadzie nie mam pomysłów. Jeżeli automat był w serwisie (dodam dobrym serwisie) to nie ma prawa nic się stać: membrana jest silikonowa, dlatego prawie się nie starzeje, odpowiednie włożenie i skręcenie uniemożliwi jej przesunięcie i wypadnięcie z siedziska.
Czyli wszystko OK!
Tak, ale nie do końca.
Część właścicieli tylko z sobie wiadomych przyczyn "grzebie" w automatach, sprawdzają przed nurkowaniem czy w środku nie ma krasnoludków. Złe włożenie i skręcenie membrany może myć źródłem problemów - ale to wszystko problemy na własne życzenia. Nie "grzeb" w automacie oddechowym nie będziesz miał problemów. Od poszukiwaczy krasnoludków gorsi są tylko Ci co rozkręcają automaty pod wodą, bo prawidłowe skręcenie jest bardzo trudne.

Inny problem to obce elementy w automacie lub uszkodzenie automatu w trakcie transportu - na to również jest sposób - rzetelny test bąbli i test sprawności automatu wykonywany tuż przed nurkowaniem (temat został opisany w punkcie 1).

Podsumowanie: Nie "grzeb" w automacie oddechowym, wykonuj test bąbli i sprawności automatu przed zanurzeniem a nie będziesz musiał nigdy rozbierać go pod wodą. Ten czas lepiej wykorzystać na ćwiczenie pływalności czy s-drill.

Jeżeli nie zostałeś przekonany to usiądź wygodnie w fotelu, zamknij oczy i wyobraź sobie piękny błękit wody Morza Czerwonego, pionową ścianę koralowców opadającą w dół, nie jesteś głęboko tylko 30m. Nagle traaaaach, guulll, guuuuuull automat podaje wodę. Ale Ty jesteś spokojny, jesteś naprawdę dobry, wiesz co się stało, to wyskoczyła membrana, którą źle włożyłem przed nurkowaniem - myślisz jestem idiotą.

Powiesz, to było tendencyjne. Tak, było, bo takie miało być. A teraz opowieść druga. Ponownie jesteś pod wodą ale w polskim jeziorze, nagle traaaaach, guulll, guuuuuull automat podaje wodę. Ale Ty jesteś spokojny, jesteś naprawdę dobry, wiesz co należy zrobić - zmieniasz automat na zapasowy i ...(poniżej opisałem dwa sposoby postępowania) :

  1. zaczynasz naprawiać podstawowy. Odkręcasz pokrywą drugiego stopnia, zdejmujesz ją, widzisz przyczynę twoich problemów, to pęknięta membrana (miała 1000lat i mogło się tak stać - myślisz jestem idiotą). Wyciągasz membranę oraz osłonko-podkładkę, wszystkie trzy elementy chowasz do kieszeni, musisz mieć wolne ręce aby wyciągnąć membranę z innego drugiego stopnia, automat oczywiście puszczasz. Teraz należy wziąć jakiś automat i wyciągnąć z niego membranę. Tak ale jaki? Z zapasowego oddycham, główny już rozebrałem, tego na stage nie odkręcę, może się przydać na dekompresji - przecież nie jestem idiotą. Nie ma sprawy wszak wszystko to sobie wyobrażasz, kliknij palcami, pstryk i masz nowiuteńki automacik w ręce. Ochoczo przystępujesz do wyciagnięcia membrany, odkręcasz pokrywę i wyciągasz membranę, puszczasz automat i ponownie bierzesz automat podstawowy, ustawiasz go poziomo i wkładasz membranę, troczę ciężko idzie bo grube rękawice bardzo utrudniają, uchwyt Goodmana na ręce również nie pomaga, przepinasz latarkę na stosowny D-ring, teraz trochę gorzej świeci ale coś przynajmniej widać (na 30m jest przeważnie ciemno). Myślisz, dobrze, że nie zgubiłem membrany przy tych wszystkich operacjach, teraz mam już z górki, zakładasz osłonko-podkładkę i delikatnie przykręcasz pokrywę automatu, na szczęście oba automaty były takie same i wszystko pasuje, nie musisz grzebać w kieszeni za pokrywą twojego automatu. Gotowe, powoli zaczynasz się wynurzać. Jesteś dumny z siebie, nie dosyć, że zmieniłeś membranę w automacie oddechowym to jeszcze utrzymałeś głębokość - jak powiesz kolegom to pękną z zazdrości. Gryzą Cię tylko dwa problem. Dlaczego nie pozwoliłem wymienić membrany przy serwisie i jak to się stało że wyleciałeś poza runtime.
  2. wynurzasz się do pierwszego przystanku deep stopu, po drodze wyciągnąłeś zapasowy runtime przygotowany na taką właśnie sytuację, po kilku przystankach jedno minutowych przechodzisz na gaz dekompresyjny z butli bocznej. Jeszcze kilka minut i będziesz na powierzchni, tam sprawdzisz co się stało z twoim podstawowym automatem oddechowym.

Nie wiem, które podejście wolisz? Ja zdecydowanie drugie. Jeżeli możesz zacząć wynurzanie, nie baw się w naprawę automatu, kończ nurkowanie, sprzęt naprawisz na brzegu albo w serwisie. Nie trać czasu na bezsensowne ćwiczenia. Jeżeli musisz już coś odkręcić, znane są techniki wymiany całego drugiego stopnia wraz z wężem średniego ciśnienia (tak robią Hogarthianie - wykręcają z pierwszego stopnia wąż średniego ciśnienia wraz z drugim stopniem i zamieniają z innym sprawnym), ale do tego trzeba mieć poluzowane połączenie na pierwszym stopniu, takie same gwinty i takie same ciśnienia międzystopniowe. Proponuję w nurkowaniu rekreacyjnym skończyć z bezsensownymi praktykami "serwisowania membrany pod wodą".

Masz uwagi wal śmiało martin@nurkomania.pl

« Wstecz Dalej »